Witam Was drodzy kamraci! Szalona wyprawa Miśków oraz przyjaciół niestety dobiegła już końca. Piszę do Was już z naszej rodzimej Polskiej ziemi. W ostatniej części mojego raportu chciałbym delikatnie podsumować naszą ekspansję ciężkiej jazdy czołgistów na Katalońskim lądzie...
Tematu miejsca naszego obozu jeszcze nie poruszałem, więc zrobię to teraz. Clot, Klop, Cyklop, te słowa były częstym określeniem miejsca kwatery głównej. Myślę że każdemu doskonale zapadł w pamięci numer Sean'a Malto z tego oto montażu, gdy Mikey Taylor dopycha go do switch flipa...10 miłych schodków, mureczek z gapikem taki widok mamy na nagrywce... w rzeczywistości to olbrzymi i wizualnie zapierającym dech w piersiach skate spot.
Oprócz wymienionych powyżej gadżetów mamy tam jeszcze ciekawy kaskadowy gapik, murek z rureczką, 5 schodków, i wiele innych miejsc na rozkminkę. Generalnie ten plac nie zasypia, od rana dziadzie grają w bule, squasha lub krykieta (specjalność Ciapatych), natomiast od popołudnia aż do późnego wieczora, wypełnia go śmiech, radość dzieciaków grających w różne rodzaje gier. Wracając do tematu, obsługa działka bliskiego zasięgu Rajan, oraz Wojtek Kiryk, zbratali się się tu z miłymi ziomeczkami zza oceanu mianowicie Terrelem Robinsonem oraz Kylem Nicholsonem. Powiem tyle, widok gdy ten pierwszy podbija do 6 kloców (ok 18- 20 schodów) z flipkiem... mózg staje dęba gdy stoi się w tym miejscu. Powiem tyle, gdy planujecie wyjazd gdziekolwiek dobre połączenie komunikacyjne i spoko dzielnia to podstawa!
Kolejnym militarnym zagadnieniem które chciałbym poruszyć był ciepły, radosny klimat, oraz zapach Barcelony. W tym mieście oprócz rodowitych Hiszpanów oraz pięknych Hiszpanek, poznaliśmy sporo etnicznych podziałów. O dziwo centrum miasta, stare wysokie kamieniczki oraz wąskie chłodne uliczki wypełniają bandy Ciaparów (określenie to nie jest w moim mniemaniu rasistowskie tylko ułatwia mi określenie dziwnych Hindusów, Irańczyków o pomylonych spojrzeniach). Trojka naszych żołnierzy, podczas poszukiwania czegoś do pożywienia natknęła się w takiej uliczce na klasyczną bitkę: 5 ciapatych vs ziomeczek na rowerze z dziewczyną. Temat prosty ciapaty lekko tyrpnięty kierownicą, po czym akcja rozegrała się niczym jak na polskich derbach ustawek kiboli, grad pięści na dekiel rowerzysty przy okazji przyjemna dewastacja 2 aut i to do czego chciałem dojść, jeden z ciapatych chwyta deskę z bagażnika rowerzysty i niczym kat podnosi ją nad głowę dziewczyny... i w ten Ułani ruszyli aby całą sprawę załagodzić, co udało się im z dyplomatycznym spokojem. Wataha świetnych fajterów, odeszła zajarana swoimi umiejętnościami bokserskimi prawdopodobnie, trenowanymi na ubitych wieprzkach za lepianką...
Tym nieoczekiwanym zwrotem kończę swój raport z Barcelony, a to dlatego że pewne działania wojenne które tam odbywaliśmy jest ciężko mi przelać na słowa. Wojna odbywała się tam na wielu frontach, a jej zakończenie użyjcie niebawem w ekranizacji kinowej...myślę że ona wiele wyjaśni.
Brak mi flow bez moich kamratów, na koniec dziękuje wszystkich którzy przetrwali tam na obcym froncie czyli: Ani,Oli,Oliwce,Kubie Holikowi, Kubie Kowalczykowi, Łukaszowi Cebula, Wojtkowi Kirykowi, Maćkowi Trojanowskiemu oraz Michałowi Korczyńskiemu a.ka szeregowcowi Rajanowi za wszelką wytrwałość, uśmiech na japie w każdej sytuacji i walki przez zaciśnięte zęby do ostatniej kropli krwi.
Adios!
Follow us
kontakt
Skatenews.pl / 2024 / Do not copy. All rights reserved. / Powered by Extremelab.pl