Berlin w maju, maj w Berlinie.
"Podczas nocy poprzedzającej opisywane zdarzenie, pociągneliśmy melanż. Wtedy właśnie powstał pomysł na grafikę dead squad. Następnego dnia rano, każdy z wygrzaną japą zdołał tylko jęknąć: nie jeżdżę dzisiaj! Każdy oprócz mieleckiego rycerza Jorhajnesa oraz Pana Admirała. Tego dnia, ta dwójka walczyła za naszą i waszą wolność. Szybki zarys miejscówki: metr za murkiem, który był atrakcją dnia, znajdował się kolejny, zakończony kantem. Ten kant na szczęście nieskutecznie czekał, aż jeden ze śmiałków nabije się na niego oczodołem..."
CZYTAJ DALEJ na stronie YOUTH
KLIK KLIK