Paweł Krężel to na naszej polskiej scenie dość znana postać.
Obierzyświat, dobry skater i miły, otwarty cżłowiek. Sprawdźcie co u niego słychać.
Pytania zadał Maciek Heczko.
Cześć Paweł. Doszły nas słuchy, że zmieniłeś pracę i zajmujesz się obecnie promocją marki Turbokolor. Jak idzie? Jakie są twoje obowiązki i czym dokładnie się tam zajmujesz?
Tak, zgadza się od jakiegoś czasu już jestem związany z Turbokolor i zajmuję się kwestiami PR'owo - marketingowymi w firmie, a także sprzedażą w Polsce. Kwestie marketingowo PR to oczywiście szeroko pojęta promocja TK, facebook i dbałość o wizerunek marki w środowisku (w dużej mierze także światku sk8) Sprzedaż to wiadoma sprawa - opieka i dbałość o naszych klientów i ich satysfakcję
Z tego, co mi wiadomo "kwatera główna Turbokolor" mieści się w Stolicy. Czy to znaczy, że musiałeś opuścić Katowice i przeprowadzić się do Warszawy?
Zgadza się siedziba Turbokolor mieści się w Warszawie od samego początku założenia marki, czyli od 2007 roku. Moja przeprowadzka nastąpiła znacznie wcześniej przed tym jak zacząłem pracę dla TK. Mnie od zawsze ciągnęło w świat. Do WWA przybyłem pod koniec 2009 roku, ale w między czasie i tak sporo wyjeżdżałem czy to z poprzedniej pracy w Monster Energy czy do US na własną rękę. Fakt jest taki, że jak ptak wyfrunie z gniazda to i tak go bardzo tam ciągnie. Nie da się ukryć, brakuje mi rodziny, PTG, ekipy ziomków, z którymi na desce jeździłem, ale życie ma to do siebie, że musimy migrować (to w końcu jest najlepsza edukacja życiowa - podróże). Zawsze z uśmiechem na twarzy wracam w swoje południowe strony, a gdy moja deska zaczyna się toczyć po tafli PTG cieszę się jakbym tam był pierwszy raz w życiu. Odkrywam piękno tego miejsca na nowo.
No właśnie, dość często wyjeżdżałeś do Kalifornii, nie zapytam jak to się stało, że jeździłeś z ekipą DGK, bo oto pytał Cię już pewnie każdy..., ale za to może przybliżył być nam typowy dzień Pawła Krężla w Kali? Co tam tak naprawdę robiłeś oprócz zbijania piątek z ekipą?
No fakt podczas moich wyjazdów poznałem wielu ludzi, także mając możliwość jazdy z nimi na różnych spotach. Szczerze nie sądziłem nigdy, że będzie mi to dane, kiedy za małolata oglądając filmy sk8 w przyszłości będę śmigał z nimi na tych samych miejscówkach. Ale taka właśnie jest deskorolka, nie ważne skąd jesteś, ważne, że jeździsz na deskorolce! A mój typowy dzień w Cali, różnie... Będąc za pierwszym razem w San Diego, jeszcze za czasów studiów, oczywiście pracowałem w studencki sposób. Później to już raczej tylko deskorolka i korzystanie z życia i jego uroków heheh. Ale jak miałbym coś więcej na ten temat powiedzieć, to wyglądało to następująco: pobudka, prysznic, śniadanie (z reguły w Krakatoa Cafe) kawa, bułeczki. Podczas śniadania oczywiście social media i ustawianie się na deskę. Później oczywiście deskorolka, a wieczorem jakiś chill. Jak był odpoczynek, to albo plaża i relax albo w większości wyjazdy i zwiedzanie nieznanych mi dotąd miejsc czy innych miast w południowej Kalifornii. Aaaa no i zapomniałbym i najważniejszym, heheh jakaś szama meksykańska na obiad, osobiście mój faworyt to California burrito - polecam!
Może kiedyś uda się spróbować. Wróćmy jednak do Warszawy. Nowa praca bardzo Cię pochłania, czy masz czas na deskorolkę?
Hehe! Pewnie, że mam czas, wiesz dla skejta nie liczy się pora dnia, nawet mimo wieku. Mając nawet 32 lata często dzieje się tak, że w weekend zamiast iść "na miasto" ja idę, ale na deskę, czy to cruiser czy normalna deskorolka. Mało ludzi na spotach a można przy tym wiele ciekawych podróżnych weekendowych spotkać !!!heheh Poza tym wiesz, nie samą pracą człowiek żyje, kończąc pracę do 16 i mam sporo czasu żeby coś z nim zrobić. Więc telefony i ustawka na deskę. Co więcej moja praca w Turbokolor też w dużej mierze związana jest z deskorolką. Więc siedząc w pracy, ogarniając różne tematy, zawsze znajdę chwilę żeby zobaczyć jakiś montaż.
Jako, że jesteśmy w podobnym wieku i tak się składa, że oboje mamy pracę związaną ze skateboardingiem dokładnie wiem, o co chodzi a jak z progresem na desce? Jakieś nowe numery, może jakieś wideo się szykuje?
No tak, kolorowe lata osiemdziesiąte!! Progress, hmmm wiesz doskonale, że chcąc mieć progres trzeba jeździć codziennie. W pewnym wieku dochodzą też inne obowiązki - człowiek nie mogę żyć z samej jazdy zaczyna pracować. Ale jeśli ktoś kocha skateboarding będzie jeździł cały czas, może nie z taką intensywnością jak za małolata, ale cały czas czynnie! Więc w moim przypadku mam pewien wachlarz tricków, które robię cały czas. Więc nawet najprostsze ollie sprawia mi satysfakcję. Także mimo wieku ponoć mam popa, więc chyba nie jest ze mną tak źle. Wiesz z progresem to różnie bywa, mogę powiedzieć, że są dni lepsze i gorsze, jak to w życiu. Ważne, że nie ma regresu, hehe!! Co do materiału, to jak jestem na spocie a ktoś ma kamerę to staram się nagrywać, i chomikować te nagrywki. Coś tam jakiś czas temu przemyciłem na swój instagram. Reszta leży i czeka na swoją kolej.
Wróćmy jeszcze na chwilę do amerykańskiej deskorolki. Często słyszy się o ogromnych różnicach pomiędzy sceną "z za wielkiej wody" a tą europejską. Czy jest to rzecz namacalna? To znaczy jeździsz tam przez parę dni i od razu widzisz, co jest grane?
Wiesz powiem tak, z moich obserwacji rzeczywiście tam skills'y skejcików szczególnie młodych są zaskakujące. Fakt ja przynajmniej jeżdżąc tam odczułem, że inaczej jakoś się tam klei tą deskę, ale nie to, że w POLSCE to jest źle czy coś...jest inny flow, jak to zawsze w innym, nowym miejscu. Doskonale wiesz, o czym mówię, choćby będąc w Barcelonie czy Pradze sam widzisz różnicę. Niby deska ta sama, ale inna hehe! Ponadto myślę, że to wynika także w dużym stopniu z objeżdżeniem w rożnych miejscach. W US jak i w EU masz już wiele obiektów, (parki i plazy), które dają ci możliwości szybkiego rozwoju i objeżdżenia z deską, co później przenosisz na street. Infrastruktura miejska też daje tam większe możliwości niż w PL. Co nie znaczy, że narzekam i mówię, że w PL jest beznadziejnie, bo nie - jest coraz lepiej! Widać to z roku na rok, a to dzięki obiektom, które powstają a ludzie mogą śmigać na nich od samego początku styczności z deską. Co daje im idealne wyczucie deski w różnych warunkach (street, czy park). W US takie obiekty tam były od "zawsze" i to projektowane z głową. W PL z roku na rok też widać progres, zarówno wśród skejtów (jazda w bowlach, street i parki), ale także po obiektach, które powstają (powoli, bo powoli, ale nareszcie projektowane przez odpowiednie osoby, a nie na wariata), co razem się dobrze uzupełnia - bo ludzie jeżdżą po tym, po czym chcą jeździć, a nie po tym, co im wybudują. Za naszych czasów młodości Maciek pamiętasz, było inaczej. Ulica, lub jakiś płaski plac i grindboxy z palet - teraz masz prawie wszystko.
Ja już jesteśmy przy tym temacie to, jakie dla Ciebie są najlepsze spoty i które parki w Polsce i uwaga będzie utrudnienie...z wyjątkiem PTG ;)
Hahh, no PTG to PTG moje gniazdo, no, ale w Polsce na przestrzeni 5/ 6 lat powstało już trochę ciekawych obiektów. Wiesz ja jestem raczej technicznym skaterem i mnie do szczęścia nie wiele potrzeba, ławka, murek, platforma, ale... na pewno zaliczyć do moich faworytów można plazę w Lesznie, Rzeszów, całkiem miłe jest też Piaseczno pod WWA, (gdy nie ma hulajnóg i bmx - #killemall) ostatnio otwarte Kabaty w WWA i Marysin w WWA. Bielawa jak najbardziej się łapie oraz Szczytna...pewnie jest jeszcze wiele ciekawych obiektów większych lub mniejszych, ale te mi szczególnie zapadły w pamięci. Wiesz miejsce miejscem, ale nawet jak śmigasz po zwykłej prostej ulicy, ale ze swoją ekipą ziomeczków - to jest NAJLEPSZE, bezcenne - to jest najlepszy czas!
No właśnie "najlepszy czas". Na zakończenie, czy teraz jest najlepszy czas? Niektórzy sugerują, że skateboarding w Polsce jest na wymarciu, co dla mnie jest totalną bzdurą, jakie jest twoje zdanie na ten temat.
Każdy czas jest dobry i każdy ma swoje uroki. Oczywiście jak dla mnie patrząc z perspektywy czasu więcej się działo między 1999 - 2005 w sensie "boom"u na skateboarding, kiedy to było w miarę nowe w Polsce, było więcej gazet poświęconych deskorolce, więcej firm. Firmy też więcej się udzielały w deskorolce, toury, teamy - było widać, że to tętniło życiem, bo było łatwiej. Teraz też się dzieje, ale jest to trochę w innym wydaniu. Na pewno można powiedzieć o cięższych czasach dla biznesu przynajmniej w Polsce. Kryzys dotknął naszą branże, co jest widoczne, zamykają się sklepy, spada sprzedaż, a ludzie muszą kombinować i radzić sobie jak najlepiej żeby utrzymać firmę. Są niektóre branże, które prosperują (budowy obiektów), bo powstaje ich coraz więcej, z tym, że na takie inwestycje pieniądze zawsze idą z budżetów lokalnych. Dlatego nie można mówić o wymarciu, no jak to tak, hehe przecież nic nie powstrzyma deskorolki, ludzie zawsze będą jeździć i miejmy nadzieje, że złote czasy dla przedsiębiorców jeszcze wrócą...pytanie tylko kiedy.
Myślę, że wielu na nie czeka…i to idealnie zakończy nasz krótki wywiad…może coś na koniec od Ciebie Pawle?
Cóż mogę Ci powiedzieć, hehe, myślę, że chyba to, że dziękuje Bogu za skateboarding, heheh. Deska ukształtowała moje życie, już 18 lat, podróże, ludzie, spoty, nowe znajomości...piękna sprawa, każdy z nas to wie kto jeździ na desce, bo pasja bezcenna jest. I na pewno, jeśli zdrowie mi na to pozwoli to zobaczymy się na desce za 15 czy 20 lat! hehe!!! Na koniec myślę, że chciałbym jeszcze podziękować kilku osobom - zapewne rodzinie, wszystkim, kochanym ziomeczkom, z którymi jeździłem i jeżdżę oraz firmom, z którymi jestem związany już od jakiegoś czasu - Amok Skateboards, Cormax Shoes oraz Hurricane.. Dorzucę jeszcze Sk8mafie i całą ekipę z za oceanu - danke schön!
Fot. Miłosz Rebeś
Więcej z serii "Zapytaliśmy o to..."
TUTAJ